Wyjechałyśmy w sobotę rano, we wtorek wróciłyśmy do domu, zmęczone, z pozytywnym nastawieniem i mnóstwem rad! Podróże w aucie mamy bezproblemowe, pies kładzie się i śpi. Treningi odbywały się na hali do jazdy konnej, przez co podłoże było trochę trudniejsze i dla mnie i dla psa. Zauważyłam ile jest błędów w moim handlingu, jak ważny jest każdy szczegół przy prowadzeniu psa przez torek. Dostałam mnóstwo rad, teraz tylko wcielić je w życie. Na treningach gdy pies czekał na swoją kolej, odpoczywała w klatce. I tu zaczyna się problem, czyli jazgot no bo jak to inne psy mogą sobie biegać a ja muszę siedzieć tu, maaamo to nie fer, masz mnie wypuścić itd. Wiem że muszę nad tym popracować i to bardzo, bo jest to uciążliwe. Samo siedzenie w klatce w domu nie sprawiało Lunie problemu, wchodziła kładła się spać, normalnie pies anioł! Podczas obozu wyszłyśmy na dwa spacery z Oliwią i Lolą i tutaj kolejne zaskoczenie. Pies oba całe spacery biegnie spuszczony ze smyczy, 100% przywołania. Czasami, jak to szalony lab chciała pobawić się z Lolą, jednak Lola to malutka Istotka i Lunie nie udawało się z nią dogadać.
Fot. Oliwia Drożdż
Na treningach skupienie na 5-, nie na 6, ponieważ zdarzyło się Lunie zawąchać, gdy ja rozmawiałam z Moniką o błędach popełnionych podczas biegu, jednak mimo to skupienie jak na nią było fajne, najlepiej biegało jej się za piłeczką. Myślę, że wyjazd bardzo dużo nam dał, socjalizacja, umocnienie naszej więzi, baardzoo dużo nowych rad z agility, nowe znajomości, wymiana doświadczeń.
Mamy już za sobą pierwsze godziny roku 2016. Jaki był 2015? Był rokiem pełnym wrażeń, nowych znajomych. W 2015 bardziej rozwinęła się moja aktywność w psim świecie. Skrót wydarzeń z 2015? Czemu nie?