wtorek, 14 lipca 2015

Rok razem!

Dokładnie rok temu 14.07.2015 wracałam z rodzicami z Chorwacji. Podczas pobytu tam tematem głównym, dla mnie rzecz jasna - był pies. Gdy tylko miałam wolny czas od pływania, plażowania itp. siadałam do komputera, aby znaleźć to wymarzone psisko. Pewnego razu natknęłam się na stronę hodowli labów Herbu - zadora...








Weszłam w zakładkę szczeniaki, a moje oczy ujrzały dwie, biszkoptowe kuleczki. Jedna suczka, jeden piesek. Przeczytałam opis, przejrzałam zdjęcia i od razu pokazałam je mamie. Wysłałam e - mail z prośbą o zarezerwowanie suczki i podanie ceny. Wyczekiwałam niecierpliwie, aż w końcu przyszedł e-mail z odpowiedzią. Zarezerwowanie suczki, będzie możliwe tylko po przelewie zaliczki. Moja mama nie chciała wpłacać zaliczki, przed zobaczeniem psa na żywo. No nic... odpisałam na e-mail, że zadzwonimy po przekroczeniu polskiej granicy... Ale do zakończenia naszego urlopu został jeszcze cały tydzień! Cały czas zaprzątałam sobie głowę, tym, że jaki przyjedziemy, może już tam nie być, tej pięknej, puchatej kulki, bo było na nią wielu chętnych. Ąby uspokoić pragnienie, zaczęłam prowadzić zeszyt, ze wszystkimi informacjami na temat zdrowia, opieki, żywienia itd.... Uf... Jak to dobrze, że mieliśmy internet! ;)

To są te dwie biszkoptowe kuleczki :)



Minął tydzień, zeszyt pełny informacji... Czas wracać! Przez całą drogę stresowałam się, czy psina jeszcze jest... Gdy tylko przekroczyliśmy polską granicę, wykręciłam numer telefonu... Po trzech sygnałach odezwała się Pani, która te psiaki wyhodowała... Psina jest! Tata mówi, że do hodowli powinniśmy dojechać o 18:00.

Po rozmowie wypatruję cały czas zegarek... No i nadchodzi 18! Jesteśmy w Osieku nad wisłą, w hodowli Herbu zadora. Witamy się z Panią... Pani wykłada z kojca pełnego szczeniaków o różnych umaszczeniach, małą, 3 miesięczną kulkę. Od razu wiedziałam, że to jest to! Gdy Pani położyła ją na ziemi, podbiegła najpierw do mnie. Pytam się mamy: Bierzemy? Dostałam odpowiedź: Tak!
Zapiszczałam z radości, uśmiechnęłam się... Kiedy Pani asystentka poszła umyć psiaka, my wypełnialiśmy wszystkie formalności, zadawaliśmy pytania. Otrzymaliśmy skrypt na temat opieki nad labowym dzieckiem, książeczkę zdrowia, metrykę, umowę kupna - sprzedaży. Zapłaciliśmy pieniądze  i rozmawialiśmy jeszcze o psiaku przez godzinę.

  
Przepraszam za nie wyraźne zdjęcia, ale byliśmy zbyt podekscytowani i to jedyne z hodowli ;)

Po godzinie rozmowy, zapakowaliśmy psiaka do auta. Siedziała między mną, a bratem na tylnych siedzeniach. Przed nami była jeszcze godzina drogi do domu. Na początku Luna ( Bo tak ją ochrzciliśmy) była nie spokojna, ale później się uspokoiła. Położyła głowę na moich kolanach i usnęła.

Pierwszą nockę, spędziłam na materacu. Chciałam być blisko Luny, a łóżko mam dość wysokie. Ku mojemu zdziwieniu noc była bardzo spokojna. Na początku psiak nie mógł zasnąć, ale później się udało. Następnego ranka, przez te emocje, obudziłam się bardzo wcześnie, bo o 5:50! Ku mojemu zdziwieniu, wszystko było, tak ja było przed zaśnięciem. Żadnych siuśków na podłodze, nic nie pogryzionego!

Jaki szczeniak hihi

Poszłam szybko zjeść śniadanie, ubrałam się i poszłam z Luną na dwór. Pobawiłam się z nią przez godzinę i wróciłyśmy do domu. O 8 jechałam do Bydgoszczy do alergologa razem z mamą, ale psiakiem zajmował się tata. Po alergologu, pojechaliśmy po psie zakupy. Zabawki, legowisko, smakołyki, gryzaki, smycz, obroża, szampon, szczotki,witaminy... Na wszystko wydaliśmy ponad 500 zł!
   


Teraz, Luna jest już dużą dziewczynką... Nie mogę uwierzyć jak to szybko zleciało... Zaledwie rok temu była malutką kuleczką. Teraz umie wiele sztuczek, trenujemy frisbee, agility, dog diving i zaczynamy z rally-o! A w sierpniu jedziemy razem na obóz! Nie zamieniła bym tego psiaka na nic innego. Mimo, że czasem mnie zdenerwuje, wybaczam jej. Jesteśmy razem na dobre i na złe.

To ona budzi mnie rano dzięki czemu nie marnuje połowy dnia. To dzięki niej, nie siedzę cały czas przed telefonem czy komputerem. To dzięki niej poznałam tylu wspaniałych znajomych.
Wiele jej zawdzięczam.





Pierwsza zima :)











To by było na tyle :)

wyczekujcie filmiku, ponieważ ze względu na brak materiałów dodam go trochę później :P

[EDIT] filmik już jest! 




Do napisania J&L















4 komentarze:

  1. To ona taka młodziutka! :) Życzę Wam wielu wspólnych lat razem :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzymy wam wieeelu wspólnych lat razem przeżytych w zdrowiu :)

    Pozdrawiamy Wiktoria&Fado
    Zapraszamy do nas: KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i z chęcią odwiedzimy wasz blog ;)

      Usuń

 

My life with crazy lab Template by Ipietoon Cute Blog Design

Blogger Templates