środa, 1 czerwca 2016

Labrador podbija Łebę!

W dniach 25-28.05 wyjechaliśmy podbijać plaże i różnorakie miejsca w Łebie! Spotkałyśmy się również z Zosią i Wojtkiem, z którymi pierwszy raz widzieliśmy się na Psiej Akademii...



Dzień 1
Wyjechaliśmy z domu o godzinie 9:00, na miejscu byliśmy o 14:30. Spaliśmy w domkach letniskowych, należących do ośrodka wczasowego "Horyzont". Miejsce bardzo przyjazne psom, właściciele bardzo mili! Cena jak na warunki, jest bardzo dobra! Po rozpakowaniu rzeczy, poszliśmy na psią plażę w Łebie. Tego dnia nie było jeszcze wielu ludzi, jedynie gdy weszliśmy na plażę, mijaliśmy bardzo fajnego Haszczaka, z którym Luna grzecznie się przywitała. W związku z tym, mogłam spuścić Lunę, mimo tego, że się trochę obawiałam. Aczkolwiek zaufanie popłaca, moje obawy szybko zniknęły. Labek wesoło bawił się w falach, na prawdę świetnie jest patrzeć na taką pełnie szczęścia :D. Trochę sobie poobikowałyśmy i pobiegałyśmy. Jeśli chodzi o zachowanie Luny na smyczy, to jestem przeogrooomnie zachwycona! Rok temu, ręce mi urywała, a teraz spokojnie szła na luźnej smyczy. Po drodze mijaliśmy wiele psów, do żadnego Luna nie szarpała. W większości przypadków wystarczyło moje "Nie wolno" i Luna znów spokojnie szła.


Dzień 2
Tego dnia zaplanowane było spotkanie z Zosią i Wojtkiem. Najpierw poszliśmy na plażę, a następnie udaliśmy się zobaczyć ruiny Kościoła św. Mikołaja w Łebie. W drogę powrotną spotkał nas deszcz, tym razem Luna lekko ciągnęła, ale dało się wytrzymać, jednak na szczęście później labik się ogarnął. Na chwilę się rozstałyśmy i poszłyśmy do swoich domków by zjeść obiad i ubrać suche ubrania. Po południu znowu się spotkaliśmy. Poszliśmy na deptak, bym mogła zrobić Lunie fotkę przy pomniku ku pamięci Łebskiej "psiary". Tutaj zachowanie psa znów na ogromny plus, nie ciągnęła, psy ignorowała, a nawet zrobiła kilka sztuczek w takim tłumie i w zupełnie obcym dla niej miejscu, a na dodatek jedną ze sztuczek był "trup", więc tutaj moje totalne zdziwienie, że się to udało. Następnie przeszłyśmy do parku, gdzie potrenowałyśmy sobie trochę obi i sztuczki. Pospacerowałyśmy sobie również polami. Ogólnie wyszło że przez cały dzień zrobiłam ok. 34 000 kroków, co jak obliczyła aplikacja ok. 24 km, więc przeszłyśmy dość dużo!








Dzień 3
Większość tego dnia spędziłyśmy na plaży. Zrobiłam dużo fotek, Luna się wykąpała. Coś co mnie bardzo, ale to bardzo zaskoczyło to to, że mogłam bardzo długo w spokoju poleżeć na kocyku, a Luna spokojnie leżała sobie obok mnie, mimo, że wokół przechodziło mnóstwo psów. Jednak napotkała mnie sytuacja która bardzo mnie wkurzyła. Wracamy już sobie z fotek i idziemy w stronę kocyka, a tu nagle podbiega do nas czekoladowy labrador i zaczyna skakać i warczeć na Lunę, prosimy właścicieli aby zabrali psa, a oni mruczą pod nosem "Teo! Teo!", piesek nie przybiega, dopiero gdy właściciel podchodzi zabiera go ciągnąc za obrożę. No dobra zabrali psa, idziemy dalej, a Teo znowu podbiega do Luny i warczy. Dopiero po nakrzyczeniu na państwa, przeze mnie, moją mamę i panią która leżała sobie na kocyku i została obsypana piachem przez uciekającą przed czekoladowym labem Lunę, właściciele zapieli psa na smyczy... No cóż. Później zauważyłam, że Luna lekko kuleje, pewnie było to spowodowane dużą aktywnością dnia drugiego, poszłam Lunę trochę rozchodzić w wodzie i kulawizna zniknęła. Piesek znów był i jest sobą! Wróciliśmy z plaży i poszliśmy na deptak w celu zjedzenia gofrów i kolacji. Tam niestety były ogromne tłumy, czego ja jakoś bardzo nie lubię. Przez tłumy nie widziałam czasem zbliżających się psów i był moment kiedy nie zdążyłam zareagować i Luna pociągnęła mnie mocno do psa, jednak popracujemy nad tym. Wieczorem poszliśmy jeszcze z Zosią i Wojtkiem na plażę, gdzie obserwowaliśmy piękny zachód Słońca. Spuściłam Lunę ze smyczy i wszystko było bardzo fajnie. Luna się odwoływała i nie zaczepiała Wojtka do czasu gdy ten nie został spuszczony. Nie zaczęło się to od razu, jednak po chwili gdy ten zaczął radośnie biegać, Luna poczuła potrzebę zabawy z nim, jednak mały york nie chciał się bawić z Labradorem tyranem, więc wyszła mała sprzeczka, ale szybko zareagowałam i zapięłam Lunę na smycz, więc obyło się bez bójki.


 



Dzień 4
Tego dnia mieliśmy już wyjeżdżać, jednak rano znów przeszłyśmy się z Zosią i Wojtkiem na plażę po raz ostatni. Zachowanie psa bardzo ładne, nie spuszczałam jej ze smyczy, ponieważ nie chciałam by była mokra. Ogólnie nie ciągnęła na smyczy. O 12 pożegnaliśmy się z Łebą i udaliśmy się w drogę powrotną do domu.
  


Jak oceniam wyjazd? Było bardzo fajnie i pod względem zachowania Luny, pod względem towarzystwa i noclegu. Jedynie pogoda mogłaby być lepsza, ale mniejsza z tym, dało się wytrzymać. A poniżej kilka zdjęć i filmik z wyjazdu :)











A wy jak spędziliście długi weekend? 
Pozdrawiamy
J&L 

3 komentarze:

  1. To Wam się udało, Luna na pewno mega zadowolona. Plaża, nowe miejsce, inne psiaki, raj! Zdjęcia jak i filmik świetne :)
    My weekend spędziliśmy na spacerowaniu, nigdzie nie byliśmy :P
    Pozdrawiamy; psotaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wyjazd ! Też bym chciała pojechać nad morze, ale niestety Alex i auto, to zły pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam morze! My wyruszamy jak co roku na początku lipca tylko tym razem w powiększonym składzie :D

    OdpowiedzUsuń

 

My life with crazy lab Template by Ipietoon Cute Blog Design

Blogger Templates